Trekking w Patagonii – Porady – Część 1
Trekking w Patagonii, a dokładniej Torres del Paine jest jednym z piękniejszych Parków Narodowych na Świecie. Jest on położony prawie 300 km na południe od Chile i zajmuje obszar 2400 km. Najlepszym sposobem aby tam się dostać jest samolot.
Ja korzystałem z linii „SKY”. Osobiście nie polecam bo, pomimo taniego biletu, podczas powrotu musiałem dopłacić do mojego bagażu podręcznego 150 zł bo stelaż wystawał, uwaga, o 1 cm…
Dodam tylko, że z moim plecakiem podręcznym podróżuje od 2010 i nigdy nie miałem takiej sytuacji.
Możecie dojechać tam również samochodem ale muszę ostudzić Wasze marzenia o wielkim Road Tripie po Chile i Argentynie. Po pierwsze jak macie limit czasowy, jak ja, w postaci trzech tygodni, to nawet nie próbujcie, sama podróż zajmie Wam około 5 dni. No dobra, teraz pewnie myślicie. „A jak wypożyczę auto i oddam je na dole, powiedzmy w Punta Arenas?”
Taka przyjemność moi drodzy kosztuje około 11 tysięcy złotych brutto plus paliwo.
Dlatego ułatwcie sobie życie i rekomenduje lot z Santiago do Punta Arenas liniami „Latam” albo „SKY”
Koszt biletów w 2 strony wynosi od 70 dolarów do 150 dolarów z bagażem rejestrowanym czyli niecałe 600 zł
Jak się przygotować na trekking w patagonii ?
Wszystko zależy od pory roku. Sezon zaczyna się w listopadzie i trawa przeważnie do kwietnia. Ja byłem na przełomie Listopada/Grudnia i jeżeli się wtedy wybieracie to możecie śmiało brać moje porady pod uwagę. Jadąc na trekking w Patagonii, zakładałem z góry, że będzie wiało i będzie zimno. Nie lekceważcie pogody w Chile, z jakiegoś powodu nazywa się ona Ziemią Ognistą albo Stolicą Wiatrów.
Obowiązkowo na swój wyjazd koniecznie weźcie :
– Bieliznę termiczną
– Skarpetki i bieliznę, najlepiej z wełny merynosa
– Kurtka puchowa – najlepiej taka, żeby można było ją zwinąć w dość mały pakunek i schować
– Kurtka tzw. Skurpa – przeciwwiatrówka
– Softshell
– Klapki pod prysznic
– Kuchenka
– Termos i duże ilości herbaty
– Żywność liofilizowana
– Śpiwór puchowy – ja zabrałem ze sobą śpiwór z temp. Komfortu 6 stopni – i totalnie odradzam. Nie dał rady. Koniecznie coś cieplejszego.
– Kije Trekkingowe
– Garnek i Sztućce
– Namiot
– Karimatę
– Ręcznik szybkoschnący
Osobiście nie doceniłem pogody w Chile, tzn. nie wziąłem pod uwagę jak bardzo może być zmienna.
Już po pierwszej nocy spędzonej pod namiotem byłem nazajutrz chory. Pomimo tego, że panowała dodatnia temperatura wieczorem, to ubrałem na noc tylko komplet bielizny termicznej i hyc wskoczyłem do śpiworka.
W nocy zerwał się tak szatański wiatr, że pierwszy raz w życiu poczułem jak lodowaty podmuch wiatru może człowieka wybudzić. Oczywiście, żadnego dodatkowego odzienia nie miałem pod ręką rozpakowanego w namiocie. Przykryłem się kurtką puchową, śpiworem i poszedłem spać. Była to bardzo nieprzyjemna noc, której efektem było pierwsze przeziębienie. W ruch poszedł Grypex, herbaty, magiczne psikacze na gardło lecz i tak zdobywałem Torres del Paine, osłabiony i w gorączce. Nie polecam ale opowiem więcej później.
W moim Trekkingowym ekwipunku, dodatkowo miałem
– Drona Mavic 2 Pro 1 kg + baterie i ładowarka 500 g
– Aparat Lustrzany Nikon + dwa obiektywy Nikkor 16-24 i Tamron G2 24-70 – waga ok. 3 kg
– Zestaw filtrów – Marumi Nd2-400 i Marumi ND 1000 – szary
– Statyw – postawiłem na ważący 1,4 kg sprzęt marki Vangurad Veo2 – 265 AB
– Czołówkę
– Okulary Przeciwsłoneczne
Dojazd i Wstęp do Parku
Są 2 możliwe wejścia do Parku.
– Rio Serrano – można dojechać z Puerto Natales – 23 km jedziemy po milutkim asfalcie, a potem nagły skręt w lewo i jedziemy drogą szutrową. Cała trasa z Puerto Natales do wejścia to niecałe 90 km, ale gwarantuję, że pokonanie jej zajmie Wam 3 godziny jak nic.
– Laguna Amarga – trasa odrobinę dłuższa z Puerto Natales. Jest więcej asfaltu ale robimy więcej kilometrów. Tak czy siak czeka na Was droga szutrowa, więc bez różnicy. Tą drogą wyjeżdżałem z Parku. Jechało się rzeczywiście bardziej przyjemnie.
Jak już dojedziemy do któregoś z wejść to bierzemy formularz i skrupulatnie go wypełniamy. Jeżeli zostajemy dłużej niż jeden dzień na terenie Parku to musimy napisać adres gdzie się zatrzymujemy. Jeżeli nie macie potwierdzonego noclegu albo zamierzacie go znaleźć, jak w moim przypadku, po wjeździe do Parku, to wpiszcie byle jaki camp. I tak oni tego nie zweryfikują. Więc spokojna głowa.
Wstęp do Parku, kosztuje 21.000 CLP czyli 120 zł. W cenie dostaniecie bilet do Parku, który radzę Wam nosić przy sobie, jakby strażnik patrolujący Park chciał sprawdzić czy jesteście na legalu. I jeszcze jedno. Park zajmuje obszar 2400 km kwadratowych. I w tym momencie pożegnajcie się z jakimkolwiek zasięgiem telefonii komórkowej. Po wjeździe do Parku – nie będzie z Wami łączności, z paroma wyjątkami.
Najważniejsze
Zatankujcie auto po sam korek. W parku nie ma żadnej stacji benzynowej więc jak jedziecie z Puerto Natales to tam znajduje się ostania stacja, kolejna już będzie na pograniczu z Argentyną!
Zatankujcie auto po sam korek. W parku nie ma żadnej stacji benzynowej więc jak jedziecie z Puerto Natales to tam znajduje się ostania stacja, kolejna już będzie na pograniczu z Argentyną!
Jak nie macie autka to są jeszcze autobusy kursujące z Punta Arenas i Puerto Natales. Cennik i godziny odjazdów sprawdzicie bezpośrednio u przewoźnika : Bus Sur, Buses Pacheco i Buses Fernández
Nocleg na terenie Parku Torrs Del Paine
Przyznam szczerze, że podczas bookowania campów pod namiot prawie zjadłem zęby. Park Torres del Paine ma dwa główne szlaki do przejścia.
Pętla „O” – jej długość to 92 km, i szlak czasowo rozłożony na 8/9 dni. Prowadzi nas dookoła masywu Paine. Krótsza wersja oznaczona jest jako „W” liczy sobie 76 km, i jest do przejścia w 5/6 dni.
Subiektywnie uważam, że oba szlaki są lekko przereklamowane bo cały czas poruszamy się dookoła jednego masywu. Dodatkowo najbardziej upierdliwa jest rezerwacja campów. Mianowicie, jeżeli chcemy przejść pętlę „O” to musimy zarezerwować z odpowiednim wyprzedzeniem miejsce pod namiot. Campów na trasie „O” mamy 6 albo 7 – z tego 3 należą do firmy „A”, a 3 kolejne należą do firmy „B”, a dwa darmowe do CONAF. W chwili jak to piszę, nie istnieje żadna strona, odpowiedzialna za to, żeby zarezerwować wszystkie noclegi w jednym miejscu!
I teraz powiedzmy, że z 7 noclegów udaje Wam się zarezerwować 5 i idziecie 19 km, myśląc, że może na miejscu uda Wam się dogadać i rozłożyć namiot. Nic z tych rzeczy. Jak nie macie wcześniej opłaconej rezerwacji to ranger Was poprosi o opuszczenie campu. Słyszałem historie o takich śmiałkach, którzy próbowali się dogadać i zostali oddelegowani o 20 km do kolejnego obozu…
Jak dla mnie jeden wielki chaos organizacyjny. Dlatego zdecydowaliśmy się na plan B)
Większa cześć fajnych szlaków jest na terenie parku do zrobienia w jeden dzień. Nie trzeba iść 90 km, aby wszystko zobaczyć. Ja osobiście rekomenduje, założenie bazy wypadowej na najgłębiej położonym campie z dojazdem dla samochodu. W naszym przypadku był to „Camping Lago Pehoe”.
Przez 4 dni mieliśmy rozłożony namiot i codziennie dojeżdżaliśmy na każdą trasę i atrakcję jaką chcieliśmy. Oczywiście jest to opcja tylko dla posiadających samochód!
Na Campingu Lago Pehoe
Jak już pisałem na początku, wjeżdżając na teren Parku nie mieliśmy, żadnej rezerwacji. Żeby było zabawniej wszystkie miejsca na tym campie były zarezerwowane do połowy stycznia. Liczyliśmy się z tym, że zostaniemy odprawieni i będziemy musieli szukać alternatywy. Lecz po dojechaniu na camping Lago Pehoe, okazało się, że znaczna część campu jest opustoszała, totalnie nie ma na nim ludzi. Są namioty ale było ogrom wolnego miejsca. I tutaj śpieszę z wytłumaczeniem. Moja teoria jest taka, że lokalni zarządcy parku są chciwi…
Namioty, które w większej części stały rozłożone, należały do właściciela obozowisko. Chytrusy robią tak, że rozkładają swoje namioty licząc na to, że odwiedzi ich turysta bez namiotu, a oni mu wtedy zaproponują nocleg w ich wypożyczonym namiocie za trzy razy więcej… niż miejsce pod namiot.
Niestety na innych dwóch obozowiskach, na których byłem sytuacja wyglądała tak samo. Jest to bardzo przykre zachowanie, a przede wszystkim chciwe, ponieważ wycieczka na trekking w Patagonii do Torres Del Paine do tanich nie należy. Za osobę ( a nie za namiot ) trzeba zapłacić 12.000 pesos czyli 60 zł. Jest to bardzo wygórowana opłata nawet jak na warunki parku. W tej cenie możemy zaparkować auto i rozłożyć się pod jedną z wiat. Do dyspozycji na „Lago Pehoe” mamy też prysznic z toaletą. Woda jest gorąca, kibelki w miarę czyste, światło gaszone jest o 22.00 w toalecie. Skąd wiem? bo akurat brałem prysznic i dobrze, że miałem na przy sobie wodoodporną czołówkę.
Na campingu jest też Wi-Fi. Czynne po zamknięciu sklepu czyli od godziny 20.00. W dzień zarządca nie udostępnia hasła. Jak byście mieli też dość żarcia z puszki to na terenie campingu znajduje się knajpa, cena za dwa ziemniaki, udko kurczaka i sałatkę colesław to 22.000 pesos czyli 110 zł.
Na campingu jest też Wi-Fi. Czynne po zamknięciu sklepu czyli od godziny 20.00. W dzień zarządca nie udostępnia hasła. Jak byście mieli też dość żarcia z puszki to na terenie campingu znajduje się knajpa, cena za dwa ziemniaki, udko kurczaka i sałatkę colesław to 22.000 pesos czyli 110 zł.
W następnym odcinku
I tak to wygląda od strony przygotowawczo praktycznej. Jak teraz się zastanawiacie nad sensem przyjazdu to króciutko dodam, że jest tam fajnie, ale trekking w Argentynie i Fitz Roy bije Torres del Paine na głowę pod każdym względem.
Póki co nie martwcie się na zapas, zapraszam do dalszej relacji z Torres Del Paine i fajnych miejscówek jakie park skrywa.
Super Blog! Dzieki za wszystkie szczegoly i detale naprawde przydarne. Planuje trekking szlaku „W” w przyszlym lub kolejnym roku w zaleznosci od sytuacji lotow.