Squaty na Kreuzbergu
Squat – opuszczona nieruchomość, okupowana przez squatersów, którzy nie płacą za nią czynszu, a nawet nie mają zgody właściciela na pobyt w budynku tym są Squaty na Kreuzbergu.
Taką definicję squatu wpisałbym do Wikipedii. Wygląd tych budynków kompletnie mnie zafascynował. Miałem wrażenie, iż stojąc na placu Poczdamskim, łączą się dwa światy. W jednym przepych, bogactwo, i luksus, a sklepy są przeważnie dla snobów, którzy szukają w nich rzeczy rzadkich, niczym myśliwi w dżungli goryli albinosów albo jednorożców.
Parę stacji metra dalej na ulicy Kreuzberg, mamy całkowicie inną społeczność. Mieszkający tam ludzie hodują sobie warzywa w przyulicznym ogródku, którymi możesz się poczęstować lub sam zasadzić, nocują w przyczepach lub kamperach, które ciągną się jeden za drugim wzdłuż ulicy. Od czasu do czasu można zobaczyć rozstawione namioty i rozklejone hasła „witamy uchodźców”.
Przechadzając się ulicami można spotkać kapele, które grają koncert na ulicy na żywo, czarnych braci, którzy na każdym rogu pytają czy jesteście szczęśliwi. Ludzie nie wyglądają tu tak, jakby całą pensję wydawali na ciuchy aby wyglądać bogato. A same budynki są świetnie pomalowane i każdy ma prawo wyrażać tu sztukę na swój sposób. Oczywiście nie każdy budynek na Kreuzbergu jest squatem, niektóre powierzchnie są zagospodarowane jako pracownie artystyczne dla ludzi, którzy przesiadują tam cały dzień i malują obraz tzw. malarzy :). Tak, wiem zapachniało hipsterem. Na ulicy są też normalne budynki, które są już mniej pomalowane, ale posuwający się nakład graffiti na ich ścianach wróży im tą samą przyszłość co pozostałym.
Squaty na Kreuzbergu podsumowanie
Kreuzberg jest długi i szeroki. Przyznam szczerze, że poświęciłem na niego większość mojego czasu podczas pobytu w Berlinie. Spacerowanie tam, polowanie na graffiti, którym artysta wyraża się na każdym budynku, skrzynce pocztowej, drzwiach, oknie, fasadzie jest niesamowite. Mogę założyć się sam z sobą, że jak tam wrócę będę odkrywał tą ulicę od nowa i nowa. Po zmierzchu wszystkie knajpy z tanim piwem są otwierane, i nic tak nie gasi pragnienia jak zime piwko w przydrożnym lokalu pośród totalnej multi kulturowości tego miasta, podczas gdy mija Cię grupa skinheadów, a zaraz za nimi gościu z pomalowanymi ustami i brwiami. Nie dochodzi do żadnego mordobicia, prawdopodobnie jakbym założył kostium dinozaura i spacerował środkiem ulicy to pewnie nie wzbudziłbym żadnej sensacji wśród ludzi.
Podsumowując, Squaty na Kreuzbergu jest jak wielka pracownia artystyczna rozsiana po całej dzielnicy, gdzie tylko od Ciebie zależy co zobaczysz na swej drodze i to wszystko całkowicie za darmo. Zajrzyjcie również w inne dziwne miejsca jak sztuczna fala do surfowania w Monachium. Wystarczy kliknąć tutaj.