Choeung Ek – Pola Śmierci w Kambodży

Choeung Ek

Choeung Ek – Pola Śmierci w Kambodży

Z okazji nowego roku chińskiego czas napisać małe co nieco o Kambodży. Dziś będzie o historii tego kraju oraz o tym co jego ludność przeszła w ostatnich paru dekadach. Temat powtarzający się na innych blogach ale i tak go zrealizuję ponieważ każdy ma swój pogląd na dane miejsce i wydarzenia. Na pierwszy ogień będzie leciała stolica Kambodży- Phonm Penh oraz Choeung Ek znane pod nazwą „polami śmierci”.

Pozostałości po rządach Pol Pota
Pozostałości po rządach Pol Pota

W stolicy byliśmy około 20.00 czasu lokalnego. Kiedy autobus podjeżdżał na parking patrzyłem na parę japońskich turystów, którzy z przerażeniem w oczach szukali na mapie swojego hostelu.  Dla mnie była to już rutyna, ale w myślach życzyłem im powodzenia w szukaniu. Gdy autobus się zatrzymał, kierowca powiedział coś po swojemu, co w wolnym tłumaczeniu oznaczało „jesteśmy na miejscu”. Wysiedliśmy i tutaj pojawiły się pierwsze kłopoty w postaci kierowców tuk-tuków, którzy dosłownie otoczyli szczelnym kordonem cały autobus w celu wyłapania dolarów z kieszeni klientów.  Na szczęście ja miałem ze sobą Dawida, który miał żółte oczy i skórę co oznaczało „nie zbliżać się, mój kumpel posiada broń tropikalną i nie zawaha się poczęstować was fajką i zarazić przy okazji”.  Więc miałem względny spokój do luku bagażowego ale co bardziej nieustraszeni tuk-tukowcy pytali się nas czy szukamy noclegu, ale i tak dawali sobie spokój widząc, że ich ignorujemy. W końcu udało nam się wydostać z oblężonego autobusu i na ślepo zaczęliśmy iść wzdłuż ulicy w poszukiwaniu hostelu.

Tutaj mniej więcej wysiedliśmy z autobusu.
Tutaj mniej więcej wysiedliśmy z autobusu.

Po 30 metrach zobaczyliśmy budynek, na którego szybie pisało „Guest House”, „free room”, „5 dollars”. Weszliśmy do środka, pani na recepcji przywitała nas płynnym angielskim i dość wąskim korytarzem zaprowadziła nas na 3 piętro do właściwego pokoju, który jak za 5 dolarów wyglądał bardzo przyzwoicie- dwa osobne łóżka, TV z lokalnymi kanałami i trzeciej kategorii toaletaa. Nie było co wybrzydzać, spało się w gorszych pokojach. Po rozpakowaniu i wzięciu ze sobą najcenniejszych przedmiotów ruszyliśmy w miasto na kolację.  Spacerując po stolicy zauważyłem diametralną różnicę między stolicą Tajlandii a stolicżą Kambodży. Mianowicie w Bangkoku widziałem, że na chodniku, przed którym stała jakaś jadłodajnia lub inny sklepik pod koniec dnia handlowego był porządek. Czyli właściciel brał wiadro wody, bądź szlauch i mył cały chodnik, wcześniej go skrobał, zamiatał aż był czysty. W Phonm Phen natomiast śmiecie walały się wszędzie- przy chodniku bądź knajpach z żarciem, uroku dodawały szczury wielkości spasionego 10-letniego jamnika przeciętnej Pani Haliny, wdowy bądź osoby bezdzietnej, która poświęca całą swoją kulinarną uwagę swojemu pupilowi. I tak z Dawidem szwędaliśmy się po stolicy Kambodży szukając knajpki, która będzie miała w miarę schludny chodnik, już kij tam z jedzeniem. W końcu ją znaleźliśmy. Ja zamówiłem noodle ze specjałem szefa plus colę. Po podaniu i wciągnięciu paru nitek makaronu zauważyłem, że zwróciliśmy uwagę paru miejscowych bezdomnych. Lecz to nie byli byle jacy bezdomni czy żule, którzy wchodzą nam w Polsce na rynku do kawiarni i proszą o 2 zł, to były osoby poszkodowane życiowo przez system, które wyglądały dość nietypowo, osobnik A nie miał ręki był chudy i ostro wciągał brzuch przy kolejnym moim zamachu makaronu do ust, a osobnik B miał pół twarzy zniekształcone i brak oka, który już mnie całkowicie zniechęcił do jedzenia. Niestety nie wyznaję zasady dofinansowania bezdomnych i pomagania uciśnionym przez los ponieważ to jest nauka żebractwa, po prostu wstałem i dałem im do zjedzenia z Dawidem moją kolację, a ja musiałem zaspokoić głód piwem wypitym w pokoju.

Podróżując ulicami w stolicy.
Podróżując ulicami w stolicy.

Następnego dnia udaliśmy się w miejsce, w którym wczoraj wysiedliśmy. Nastał czas selekcji kandydata na tuk-tuka. Musiał mieć tylko dwie cechy. Pierwsza- tani, a druga mówi po angielsku. Po szybkiej selekcji wybraliśmy naszego kandydata, który był w miarę ogarnięty i już na samym początku dał nam do pooglądania katalog pt.:”Postrzelaj sobie w Kambodży”. W katalogu można było znaleźć takie oferty jak strzelanie z kałasznikowa, shotguna, za odpowiednią cenę były działka większego kalibru pokroju M-40 oraz wyrzutnia rakiet, dla bardziej wybrednych klientów. Można było nawet postrzelać z czołgu do krowy, poinformował nas na koniec szeptem tuk-tukowiec. Ile w tym prawdy? Nie wiem, bo nigdy nie sprawdziłem, kazałem siebie zawieźć na Pola Śmierci w Choeung Ek i ruszyliśmy. Jadąc tuk tukiem przez Phnom Penh, dało się zauważyć, że tutaj jest podobnie jak w Rosji. Ludzie dzielą się na bogatych i biednych, tych co śmigają na skuterkach i tych, którzy śmigają najnowszym Bentlejem lub Leksusem.

Na ulicach Phnom Penh jest biednie albo bogato.
Na ulicach Phnom Penh jest biednie albo bogato.

Trasa, która prowadzi na pola śmierci jest ciekawa sama w sobie- mijamy mnóstwo sklepów z lokalnymi robotnikami, którzy robią markowe głośniki lub ekskluzywne meble, które trafiają do Europy. Im bardziej się oddalaliśmy tym było widać więcej śmieci na poboczu oraz coraz uboższe społeczeństwo. Gdy dotarliśmy na  Choeung Ek z daleka widziałem stupe, która stoi na środku placu, nie wiedziałem jeszcze, że jest ona wypełniona czaszkami pomordowanych tutaj ludzi.

Choeung Ek
Z widoczna stupa w Choeung Ek
Choeung Ek
Stupa w Choeung Ek jest wypełniona czaszkami pomordowanych ofiar.

Dogadałem się z naszym tuk-tukowcem, że za mniej więcej dwie godziny wrócimy, on powiedział ok, po czym rozłożył hamak w swoim pojeździe i udał się na sjestę. My ruszyliśmy w stronę pól śmierci, po drodze mijaliśmy całe rzesze osób bez rąk, nóg, nóg i rąk. W kasie kupiliśmy bilet i weszliśmy przez bramę do środka. Pamiętam, że jak tylko wysiedliśmy z tuk-tuka to w powietrzu unosiła się cisza, ale taka cisza jak jesteśmy wysoko w górach i słychać tylko własny oddech, tutaj dodatkiem była szkoła, w której trwały zajęcia. I chodzimy sobie w miejscu gdzie pomordowano tysiące ludzi, od czasu do czasu słysząc śmiech bawiących się 100 metrów dalej dzieci. Żebym miał czyste sumienie to też napiszę w skrócie o rządach Czerwonych Khmerów.  Przy każdym większym ludobójstwie jest obecna osoba, która je zapoczątkowała, na kartach historii takich tyranów jest mnóstwo, jeden z nich pochodził z Kambodży. Był to Pol Pot, chłopak, który urodził się w bogatej rodzinie, oczywiście  w życiu każdego tyrana musi się wydarzyć jakiejś objawienie, w jego przypadku była to pielgrzymka do Angkor Wat, a potem studia na jednej z Paryskich Uczelni. Tam przyłączył się do lewicowych studentów, a po powrocie był współzałożycielem Komunistycznej Partii Kambodży. Pol Pot był rasistą i pokazał to eksterminacją chińskiej i wietnamskiej ludności z Kambodży co przyczyniło się do wojny.

W Choeung Ek nie brakuje budynków przedstawiających historie panowania Pol Pota
W Choeung Ek nie brakuje budynków przedstawiających historie panowania Pol Pota

W 1975 roku wojna Wietnamska się zakończyła, a Pol Pot obalił rząd i zmienił nazwę Państwa Kambodży na  Demokratyczną Kampuczę. Pragnę zwrócić uwagę że w większości każde Państwo, w którym panuje demokracja, tak do końca jej nie ma, i tutaj było to samo. Naszemu Pol Potowi marzyło się Państwo idealne ale niestety zrobił idealne piekło. Szacuje się, że za jego rządów zginęła ¼ populacji Kambodży.  Pol Pot opierał ideologię Demokratycznej Kampuczy na rozbudowie rolnictwa więc pierwsze co zrobił to eksterminacje inteligencji tego kraju, wszystkich naukowców, profesorów i ludzi wykształconych umieścił w dwóch miejscach w Tuol Sleng oraz Choeung Ek. Zesłanie tam oznaczało dla tych ludzi tylko jedno : wyrok śmierci. Nowy Dyktator nie tylko brał na „reedukację” inteligencję tego kraju ale i też innych ludzi: kobiety, mężczyzn, dzieci, bez względu na wiek i płeć. Wszystko zależało od tego kto kogo wydał, a tamtejsze tortury kazały się ludziom przyznawać do wszystkiego, nawet do rzeczy i zbrodni, które nie istniały bo ich nigdy nie popełnili.

I tak spacerując w Choeung Ek w kompletniej ciszy można natrafić na pozostałości po  grobach masowych mordów Pol Pota. Chodziłem i chłonąłem każdą tabliczkę z opisem masowego mordu, doszedłem do wniosku, że pomysłowość Czerwonych Khmerów nie znała granic. Szkoda im było amunicji więc podrzynali gardło swoim ofiarom liśćmi palmowymi, dodatkowo używano młotów, siekier, sierpów i innej broni białej. Noworodki i dzieci zabijano poprzez rozbijanie ich głów o drzewo- informuje nas o tym tabliczka przy tym drzewie, a w środku malowidło prezentujące sposób egzekucji dzieci.

Choeung Ek Choeung Ek

Parę set metrów dalej można napotkać „magiczne drzewo”, na którym wieszano głośniki które miały za zadnie zagłuszać krzyki  innych ludzi, którzy byli mordowani. Chodząc tak, oglądając i czytając to wszystko nie mogłem uwierzyć, że akurat w miejscu, w którym stoję pomordowano setki tysięcy ludzi, o ile nie miliony.

Choeung Ek
Magic Tree

W tym samym czasie zawołał mnie chłopiec, który stał przy płocie. Podszedłem do niego i wdałem się z nim w dyskusję. On zadawał mi pytania czy mam rodzeństwo, skąd jestem, on ma tyle braci i sióstr. Na końcu spytał mnie czy zrobię mu zdjęcie, powiedziałem, że ok. Wyciągnąłem aparat i uwieczniłem go na jednym z moich zdjęć. Chwilę później chłopak powiedział mi „ 5 dolars for a photo, my friend”.

Zdjęcie który zrobiłem chłopcu na polach śmierci.
Zdjęcie który zrobiłem chłopcu na polach śmierci.

Ach ci chłopcy z Kambodży, wiedzą jak białego zaskoczyć i wyżebrać kasę. Niestety nie dostał dolarów zapłaciłem mu w czekoladowym batoniku i udałem się z Dawidem w stronę tuk tuka ponieważ tego dnia czekało na nas jeszcze więzienie śmierci S-21.

Choeung Ek – Pola Śmierci w Kambodży
Subscribe
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
papi25
papi25
11 lat temu

Na drzewie nie wieszano ludzi do góry nogami, tylko głośnik z którego puszczano głośną muzykę. Reszta się zgadza, miała ona na celu zagłuszyć krzyki ofiar

szpawel
szpawel
11 lat temu

Tak, masz rację dzięki Papi, dzięki za czujność i zwrócenie uwagi. Masz u mnie za to piwo.

papi25
papi25
11 lat temu
Reply to  szpawel

Spoko, może je kiedyś wypijemy gdzieś w Azji 🙂

Przewiń do góry