Rudawiec to kolejny szczyt zaliczany do Korony Gór Polski. Położony jest w Górach Bialskich po polskiej stronie. Jego wysokość to 1106 m. n.p.m.. Wyprawę na Rudawiec można połączyć ze zdobyciem Kowadła, kolejnego szczytu należącego do Korony Gór Polski, o którym pisałem wcześniej tutaj.
Tak jak w przypadku szlaku na Kowadło, startujemy w małej wiosce na końcu świata czyli w Balicach. Tylko zamiast skręcić w lewo, kierujemy się prosto, o czym informuje wielki znak na drzewie. Niestety nie istnieje pętelka, na której możemy zrobić Kowadło i Rudawiec, a potem zejść do auta. Musimy wejść na Kowadło lub Rudawiec, a potem zejść tym samym szlakiem jeśli chcemy zrobić dwa szczyty w jeden dzień. No chyba, że macie więcej czasu to możecie zejść innym szlakiem.
W przypadku obu szczytów nie uraczycie widoków – szlak w 90% wiedzie przez las a na szczycie Rudawca czeka jedynie tabliczka ze skrzyneczką z pieczątką oraz oznaczenie szczytu.
Co do logistyki, którą górę pierwszą polecam zdobyć to może zacznijcie od Kowadła. Szlak jest o wiele krótszy i po zejściu z niego sami możecie ocenić czy macie ochotę wchodzić na Rudawiec.
Mi zdobycie obu szczytów z dwójką dzieci zajęło około 6/7 godzin. Czyli cały dzień plus powrót do Opola.
Lecz nie każdy podróżuje z dziećmi więc możecie zrobić czasową poprawkę, że uda Wam się oba szczyty ogarnąć znacznie szybciej. Wydaje mi się, że na spokojnie można dojść na szczyt z Balic w godzinę z delikatnym haczykiem.
Szlak na Rudawiec jest dość prosty. Do przejścia jest ok. 5 km i niecałe 415 metrów przewyższenia.
Ja byłem na początku kalendarzowej jesieni, więc szlak był bardzo malowniczy. Pierwszą połowę szlaku czyli wędrując z Bielic idziemy łączonym zielonym i niebieskim. Prowadzi nas po płaskiej drodze z przewyższeniem, którego nawet nie odczujemy.
Na tym odcinku dzieciaki miały najwięcej frajdy przeskakując przez płynący potok czy wchodząc po ściętych drzewach.
Zabawa dopiero się zaczyna jak odbijamy w prawo zielonym szlakiem. Na początkowym etapie wspinaczki jeszcze są jakieś pojedyncze drzewa, a potem już kompletnie idziemy w lesie, więc zero widoczków.
Na nasze szczęście lub nieszczęście mieliśmy niesamowity warun w trakcie wędrówki na Rudawiec. Im wyżej wchodziliśmy tym mgła była bardziej gęsta. W dodatku z żółtymi liśćmi leżącymi na ziemi robił się niesamowity klimat, więc można było ściemniać, że szczyt jest za tamtym drzewem 🙂
Dochodząc do szczytu „Iwanka” 1076 m.n.p.m – to już kwestia paru minut aby dotrzeć na Rudawiec. Szlak tutaj po opadach jest pełen błota więc nie rekomenduję białych butów.
Tabliczka z Rudawcem będzie na nas czekała po prawej stronie. Niestety nie ma żadnych spektakularnych widoków, a tym bardziej przy gęstej mgle.
Schodzimy tą samą drogą do Bielic. A jak został Wam jeszcze czas i macie ochotę to zostało Wam jeszcze Kowadło do zdobycia.
Mi osobiście nie chciałoby się przyjeżdżać tutaj na dwa dni. Jeden dzień wystarczy aby ogarnąć te szlaki, ale czuję pewny niedosyt pod takim względem, że góry są dość łatwe do wejścia i zalesione. A przy obfitych opadach śniegu szlak na Kowadło i Rudawiec może wyglądać bajecznie.
Chyba będę chciał się przekonać i postaram się zdobyć je zimą. A dla osób, które przyjechały z drugiego końca Polski i chcą zostać tutaj na weekend to na nocleg rekomenduję „Chatę pod Cyborgiem”.
W okolicy polecam też zdobycie Śnieżnika 1423 m. n.p.m. została na nim otwarta wieża widokowa, na którą można wejść i podziwiać widoki z odrobinę wyższej perspektywy. Jak macie jakieś sugestie lub pomysły na inne szlaki piszczcie w komentarzach.