Wakacje na Wyspie Słonia
Minęło sporo czasu odkąd zacząłem spisywać swoją podróż. Pora wracać do Tajlandii i czas zakończyć tą historię. Lecz zanim jeszcze skończymy moją opowieść, to nie samą drogą backpacker żyje, musi mieć również czas na wakacje. Mieliśmy do wyboru dwie opcje- zostać w Kambodży i udać się na południe do Sihanoukville albo wrócić do Tajlandii, która jest przyjazna obcokrajowcom (pod względem cen oczywiście). Większość osób udających się do Tajlandii bierze na celownik najpopularniejsze wyspy i plaże, na których w sezonie jest raczej tłoczno. My zdecydowaliśmy się spędzić wakacje wyspie słonia ponieważ :
1) Byliśmy dość blisko niej
2) Jest Parkiem Narodowym
3) Nic o niej nie wiedziałem
4) Było w miarę blisko do Bangkoku gdybyśmy się zasiedzieli na wyspie (niecałe 350 km)
Standardowa procedura z kupnem biletów w biurze podróży- ile kosztuje dla jednej osoby? a dla dwóch taniej? Tak? To ja poproszę dwa bilety na Koh Chang. Autobus był następnego dnia z rana. Ponad tydzień spędzony w Siem Reap dodał Dawidowi sił i co najważniejsze wyglądał i czuł się lepiej po tym „czymś”, co mu mili lekarze zaaplikowali do krwiobiegu za 40 dolarów.
Następnego dnia wstaliśmy rano, autobus ruszył z buta i zatrzymał się dopiero na granicy z Tajlandią. Oczywiście nie obyło się bez łapówki w tle, bo nie wiadomo o co chodziło Pani za ladą po stronie Tajlandii ale skromne 300 BHT, ocknęło ją z prawie dwu godzinnego letargu lub medytacji nad paszportem Dawida i dało upragniony stempel. Na granicy okazało się, że tutaj się przesiadamy do mniejszego środka transportu w postaci busa i ruszamy w stronę naszych zasłużonych wakacji w Tajlandii. Po paru godzinach zatrzymaliśmy się w porcie, gdzie Pan powiedział: „Tutaj bilety na prom, a tam wsiadacie. Do widzenia.” i odjechał. Tak też uczyniliśmy- bilety zakupiliśmy, prom przypłynął i udaliśmy się na Koh Chang.
Po jakimś czasie zobaczyłem wyspę (prom płynie od 25 do 60 minut. Zależy od fazy księżyca, fal i trzeźwości kapitana). Pierwsze co rzucało się w o czy to plener pełen gęstych drzew tropikalnych, a naprzeciwko portu wisiał wielki napis „Welcome to Koh Chang” – przy zachodzie słońca wyglądało to majestatycznie, brakowało tylko muzyki Johna Williama z filmu „Park Jurajski” .
Na brzegu czekało już parę sępów chętnych by nas podwieźć za maksymalną stawkę. Niektórzy ludzie byli ogarnięci i wiedzieli jak działa rynek taksówek w Tajlandii. Wraz z paroma osobami uformowaliśmy ładną grupę i mówimy z buta, że chcemy dalej. Cwany 40-letni Tajlandczyk z dziewiczym wąsikiem, który pewnie hoduje od 20 lat, jasno i wyraźnie mówi, że jedziemy za tyle i tyle od osoby albo zaprasza na spacer dookoła wyspy. Jak już wspomniałem wcześniej, nie znałem terenu, ani nie wiedziałem gdzie mamy się zatrzymać oraz spać więc nie byłem pewny czy gościu blefuje. Rzuciłem mu tyle kasy ile sobie zakrzyczał i wsiadłem obrażony do jego taksówki. No i ruszyliśmy w naszą podróż na wyspie słonia. Zaczęło się ściemniać, teren należał raczej do pagórkowatych i po 10 minutach jazdy doszedłem do wniosku, że nawet drugie tyle bym mu dorzucił gdybym miał świadomość jaka trasa mnie czeka. Na początku mijaliśmy „White Sands Beach” oraz „Pearl Beach” gdzie przydrożne hostele wyglądały raczej na drogie, oczywiście na standardowym wyposażeniu Tajlandii czyli sklepy 7/11 oraz mnóstwo Pań i ukrytych Panów lekkich obyczajów, barów pełnych różnych alkoholi. Podsumowując miejscówki na wyspie, na której coś się dzieje. Część osób wysiadła, my ruszyliśmy dalej w nieznane. I tutaj jest kolejny urok podróżowania, jedziesz, nie wiadomo gdzie, po prostu zdajesz się na instynkt gdzie masz wysiąść. Po paru kilometrach przydrożna droga zaczęła robić się ciemniejsza, było mniej hoteli, sklepów oraz latarń przy drodze. Oczywiście, że tutaj nie wysiądę, jedziemy dalej. Po chwili widzę napisy przy drodze „cheap room”, „cheap bungalow”, po niecałych 100 metrach widzę napis „Cheap Hostels and Beach Huts, also Many bars and restaurants”. Mówię do gościa „stary, zatrzymuj się, wysiadamy”, gościu tak też uczynił, zrzucił z dachu nasze plecaki i odjechał. Staliśmy tak przez chwilę na ulicy rozglądając się w którą stronę ruszyć. Dawid spojrzał na mnie i powiedział tylko jedno-”prowadź”. Nooo i prowadziłem w najciemniejszą uliczkę wiodącą ku morzu.
Po kilku potknięciach na nierównościach wydeptanej ścieżki trafiliśmy w 10 – tkę. Cały bungalow do wynajęcia za 250 BHT za noc dla 2-osób, czyli po 12,5 zł za swój własny, zawszony domek przy morzu, taki sam jaki niektórzy widzieli tylko na pocztówkach lub układając puzzle. Byliśmy tak bardzo podekscytowani faktem że będziemy spali 10 metrów od morza, że nie sprawdziliśmy domku. Wbiliśmy bezceremonialnie do niego, otwierając piwo. Ściągnęliśmy plecaki i ruszyli pobujać się na hamaku, który był na tarasie. Nie mogło też zabraknąć taniej kolacji, więc trzeba było wytropić knajpę. Chodząc ciemnymi uliczkami na plaży „Kai Bae” oraz „Koh Yuak” odbiera się bardzo pozytywny klimat i energię reggae bungalowów z lokalsami, którzy robią dziary „bambusami”. Specjalistą nie jestem ale podobno na bambus nakłada się 4-5 igieł, gdzie po narysowaniu wzoru, artysta jedzie z koksem. Przed każdą chatą widniała dość spora galeria różnych wzorów. Legendy mówią, że takie tatuaże są magiczne… Oczywiście ostrzegam też przed oszustami, których można spotkać w Bangkoku, z nieswoimi galeriami. Myślę, że na wyspie słonia jest mniejsza szansa na trafienie na oszusta. Obserwowałem przez pewien czas jak to robią i dla mnie była to prawdziwa sztuka, na sam koniec napiszę że tatuaże na Koh Chang są tańsze niż w BKK i na innych wyspach.
I tak robiliśmy patrol po okolicy, natrafiliśmy na restaurację gdzie jadło było dobre, a piwo tanie i wróciliśmy do naszego bungalow. Dawid miał jeszcze pomysł by spać na hamaku, ale niestety zmienił zdanie po 10 minutach i wrócił do chaty. Przed snem gorąco zarzekał się, że jak będzie świt, to on wstaje i idzie pływać, „ok” powiedziałem i udałem się krainy łowów czyli snu. Rano obudził mnie Dawid, który akurat wychodził popływać. Po niecałych 26 sekundach wbiegł z powrotem krzycząc „stary wstawaj!”, kiedy się dobudziłem, zobaczyłem jak wchodzi na krzesło i daje nasze paszporty i sprzęt elektroniczny na górną półkę.
– Co jest stary ? – spytałem się.
– Powódź idzie, ubieraj się – powiedział.
No więc wyszedłem i to co przeraziło Dawida można było tylko zwalić na fazę księżyca i słońca, oraz pływów morskich czyli przypływu – woda nam podpłynęła pod sam bungalow, a jeszcze parę godzin temu była 20 metrów od brzegu. Wróciłem do domku by kumpla uspokoić, ale moją uwagę odwróciły niepokojące odgłosy wydobywające się z toalety. Podszedłem do drzwi, z których wyszedł Dawid, spojrzał na mnie poważnym wzorkiem i powiedział „nie wchodź tam”. Pomimo tego, że mnie ostrzegł, zignorowałem to i wszedłem, i powiem Wam, że wpływ fazy księżyca na kibel w bungalow zrobił na mnie wrażenie – pomieszczenie było całe obsrane, a mocz wylewał się dalej z biednej dziury w podłodze. Zamknąłem drzwi, wróciłem do kumpla i powiedziałem „Kochanie znajdę Ci inny apartament”. Udaliśmy się do recepcji wymeldować się i znaleźć idealny domek na plaży.
Hey! Cudny blog na pewno bardziej mu się przyjżę. Puki co skomentuje tą notkę. To wspaniałe gdy polacy wyruszają w świat tak daleko. Tajlandia to jeden z punktów na mapie, które bym chciała zobaczyć. Ostatnie zdania o toalecie obrzydliwe można sobie wyobrazić.
Ja mam zawsze na granicy jakieś przeboje i zawsze wychodze ostatnia, Nigdy mi nie przyszlo do głowy by komuś płacić łapowke. Być może dlatego, że nigdy nie mam przy sobie za wiele i mi szkoda 😛
Zapraszam na mojego bloga mniej lub bardziej turystycznego- opisuję tylko wyspę na której mieszkam, ale może zainspiruje Cię do zwiedzenia jej.
Jejku, ale to zdjęcie po zachodzie słońca jest cudowne – chętnie bym sobie tapetę z niego zrobiła;-)
Podklep maila mi na Gmaila to ci wyślę w najwyższej rozdzielczości. Pozdrawiam 🙂
Trudno sobie wyobrazić taki nagły „najwyższy stan powodziowy”, ale dobrze wiedzieć, że można się czegoś takiego w Tajlandii spodziewać
[…] razem udałem się na północ Tajlandii, a kończąc wyprawę spędziłem tydzień na wyspie Kho Chang (wyspa Słonia). Teraz chcę się udać całkowicie na południe w kierunku wysp Koh Similian , Koh Lipe… nie […]