Wchłaniamy Bangkok part.2

Przewodnik po Bangkoku

„Wchłaniamy Bangkok” – Część Druga

 

 

6.Monument Demokracji

Jeden z najbardziej rozpoznawalnych pomników w Bangkoku. Mieści się tuż przy wejściu na Khao San Road. By do niego dotrzeć wystarczy wyjść na ulicę Ratchadamnoen Klang i popatrzeć w lewo – Waszym oczom ukażą się skrzydła, udajcie się w tamtą stronę. Wchłaniamy Bangkok od niego.

Na sam pomnik nie wejdziecie ponieważ jest otoczony łańcuchami, a najlepszym miejscem na jego podziwianie jest wyspa dla pieszych na Ratchadamnoen Klang.

Monument Demokracji
Monument Demokracji

Sam pomnik został zbudowany w latach 1939-1940 na cześć zakończenia Ery monarchii absolutnej w 1932 roku. Dookoła pomnika leży 75 kul armatnich, które symbolizują Erę Buddyjską lub jej kalendarz, wg którego był rok 2475, a rzymski 1932. Po kulach kolejną symboliką są cztery 24 metrowe skrzydła, które oznaczają 24 czerwca, dzień, w którym konstytucja została podpisana, a w samym centrum pomnika stoi trzy metrowy cokół, którego wysokość oznacza czerwiec, który w tajskim kalendarzu jest trzecim miesiącem. Na każdym z czterech skrzydeł mieszczą się rzeźby cywili i policjantów, którzy pomogli zapoczątkować powstanie ustroju monarchii konstytucyjnej.

bkk 2-5072
Wchłaniamy Bangkok

7.Wielka Huśtawka

Kolejnym pomnikiem, który jest wart zobaczenia jest „Sao Ching Cha” czyli wielka huśtawka i za nią świątynia Wat Suthat Thepwararam .

Huśtawka została zbudowana w 1784 roku za czasów Króla Rama I i jest wysoka na 21,15 metra.

W minionych czasach podczas ceremonii bramińskich w połowie grudnia, po głównych zbiorach ryżu, obchodzono tak zwane święto dziękczynienia – wg wierzeń bóstwo Phra Isuan schodziło każdego roku z nieba na 10 dni, a pospólstwo przez ten czas miało je zabawiać. Dlatego przeważnie czterech młodych ludzi próbowało się rozhuśtać do poziomu około 24 metrów, tam był zawieszony bambusowy kij z workiem, w którym były srebrne monety (o wartości dzisiaj 12 BHT – 1,2zł) uczestnik zabawy musiał go złapać zębami.

Wielka Huśtawka w Bangkoku.
Wielka Huśtawka w Bangkoku.

Tradycję tę zaprzestano w 1932 roku, ponieważ zabawa na Wielkiej Huśtawce doprowadziła do paru zgonów i ciężkich obrażeń ciała uczestników. Od 1784 roku huśtawka przechodziła parę renowacji i rekonstrukcji, ostatnia była w 2004 roku – jej słupy są teraz ze złotego drewna tekowego, jej styl architektoniczny jest niezmieniony od lat. Jest warta zobaczenia ponieważ jest to największa huśtawka na świecie z kawałkiem ciekawej historii na karku i do obejrzenia za darmo.

bkk 4-5078

8. Przejażdżka Tuk – Tukiem

Chyba mój najukochańszy środek transportu w Azji Południowo-Wschodniej. Kto nie jechał, niech żałuje. Tuk – Tuk czyli autoriksza, trójkołowy pojazd z klatką, w której siedzi kierowca wraz z pasażerami. Tuk-Tuk potrafi osiągnąć zawrotną prędkość 50km na godzinę, czasem nawet z taką prędkością wchodzi w zakręt w Bangkoku –  człowiek się wtedy czuje jak Mad Max.

Wchłaniamy Bangkok
Są emocje 🙂 – Wchłaniamy Bangkok na poważanie

Za co kocham Tuk – Tuka?

-Za to, że z góry ustalam cenę, wiem ile chcę zapłacić. Jeżeli taksówka na tym samym odcinku kasuje 85 BHT, a kierowca Tuk-Tuka na dzień dobry chce ode mnie 200 BHT za przejażdżkę motorkiem, który pali mniej paliwa niż taksówa, wiem, że jak mu zaoferuję 100 BHT to po 5 minutach zgodzi się z pocałowaniem ręki – i przeważnie tak jest.  Lecz jeśli wyczują, że jesteście białymi bez doświadczenia  to możliwość wynegocjowania dobrej ceny znacznie spada (jednym z czynników jest to, że oni z szybkością terminatora kalkulują cenę, długość drogi i zasobność Waszego portfela).

Jazda Tuk-Tukiem
Jazda Tuk-Tukiem

 

-Za to, że jak ustalę cenę słownie to przy zapłacie i wręczeniu większego nominału banknotu kierowca wydaje uczciwie resztę nie żebrząc o napiwek.

-Za jazdę. Może dla niektórych będzie to głupie i niebezpieczne ale ja uwielbiam dźwięk przyśpieszenia, to jak Tuk-Tuk przemyka między autami, jak wjeżdża na przeciwległy pas i ciągnie prawie do samego końca drogi, za kwintesencję jazdy, kiedy wiatr uderza nas po twarzy gdy pojazd przyśpiesza, a my siedzimy w klatce i zastanawiamy się czy czasem z boku nie wjedzie w nas skuter. W większości moich kursów Tuk-Tukiem miałem szalonych kierowców, jak wysiadałem dziękowałem Buddzie, że żyję lecz za 15 minut znów chciałem się przejechać, to są właśnie EMOCJE. Pamiętajcie wchłaniamy Bangkok – tylko tut – tukiem 😉

 -Za to, że każdy Tuk-Tuk jest inaczej udekorowany, jeden ma lampki policyjne, drugi lampki choinkowe, następny jest oblepiony naklejkami Manchester United , każda autoriksza jest spersonalizowana pod właściciela.

Gdyby prawo w Polsce pozwalało jeździć Tuk-Tukiem po ulicy to pewnie już bym miał trzy.

Jak taksi nie wskóra to Tuk-Tuk da radę pomimo tego, że ulica jest zamknięta.
Jak taksi nie wskóra to Tuk-Tuk da radę pomimo tego, że ulica jest zamknięta.

 

9.Wat Arun

Chyba jedna z najpopularniejszych świątyń w Bangkoku wg wujka Google.  Za pierwszym razem ją pominąłem, za drugim razem już się skusiłem.

Wat Arun zwana Wat Arun Ratchawararam Ratchawora Maha Vihara – czyli Świątynia Świtu. Leży na przeciwległym brzegu rzeki Chao Praya. Świątynia otwarta jest od 8:30 do 17:30. Można się do niej dostać promem z Tha Thien (przystanek numer 8) kurs w jedną stronę kosztuje 3 BHTy, a sam wstęp do świątyni  kosztuje 100 BHT.

Iluminacja świątyni wieczorem.
Iluminacja świątyni wieczorem.

Świątynia jest zbudowana na wzór stylu Khmerów, który charakteryzuje się centralnym prangiem czyli 70 metrową wieżą obtoczoną czterema mniejszymi. Jest to prezentacja 33 poziomów nieba.
Główny prang jest podzielony na poziomy, do których prowadzą dość strome schody, które mają za zadanie symbolizować wysiłek i trud w dążeniu do oświecenia (więc jak macie dość ciężką lustrzankę zawieszoną na szyi to może Wam się obijać obiektywem o stopnie podczas wchodzenia, więc uważajcie).

Na każdym tarasie (a jest ich trzy, licząc parterowy) możemy się przejść dookoła prangu. Cała świątynia i jej elementy udekorowane są odłamkami porcelany (kawałkami potłuczonych talerzy, które prawdopodobnie pochodzą z chińskich statków które tutaj docierały).

Widok na wschodnią stronę miasta.
Widok na wschodnią stronę miasta.

Sam szczyt prangu został wydłużony za panowania Króla Rama III (1824 i 1851) i oznacza piorun – broń boga Indry.

Na najwyższym tarasie czeka na nas niesamowity widok na wschodnią stronę Bangkoku, za rzeką  Chao Praya widzimy Wielki Pałac Królewski oraz panoramę Bangkoku. Jeśli zwiedzacie w samo południe, zaopatrzcie się w butelkę wody i nasmarujcie się kremem z wysokim filtrem – słońce w Azji jest zdradliwe.

Pod wieczór radzę przejść się na brzeg albo wziąć kurs wodną taksówką – Świątynia Świtu jest wtedy podświetlona przez halogeny co daje wrażenie, że cała jest ze złota, a nie z porcelany. Czas przejść do innej atrakcji poradnika „wchłaniamy Bangkok”

Dość stromę zejście o którym wspomniałem.
Dość stromę zejście o którym wspomniałem.
Wchłaniamy Bangkok
W świetle zachodzącego słońca.

 

10. Chatuchak Market

Uwaga,  zapraszam Was do nieba szafiarek.
W tym miejscu wchłaniamy Bangkok w postaci pamiątek 🙂

Weekendowy Market pomimo nazwy jest otwarty siedem dni w tygodniu, od poniedziałku do czwartku nie wszystkie stoiska są pootwierane, za to w piątek, sobotę i niedzielę jest szaleństwo.
Dotrzeć na Market można autobusem linii 3 z Khao San Road, bilet kosztuje 15 BHT lub taksówką za 120 BHT (po negocjacjach). Polecam Wam wstać o 7 rano, zjeść śniadanie, ubrać wygodne buty, zabrać dość pojemny plecak (jak nie macie to kupicie na miejscu) i udać się na Chatuchak.

Każdy wie, że faceci nie lubią robić zakupów, a szczególnie ja. Milena ma zawsze problem by mnie namówić na wypad do centrum handlowego np. po spodnie ale na Chatuchak czuję się jak 18letnia dziewczynka na  styczniowej wyprzedaży. Serio. Wszystkiego jest mnóstwo i bardzo tanio.

Mapa Weekendowego Marketu się przydaje.
Mapa Weekendowego Marketu się przydaje.

Market jest podzielony na segmenty z odpowiednio oznaczonymi rzędami. Mamy stoiska z m.in. odzieżą, biżuterią, przyprawami, lampami, wszelakiego rodzaju pamiątkami, obrusami, jedwabnymi szalikami, plakatami, ręcznie robionymi dekoracjami. Podsumowując – znajdziecie tam wszystko. Ostatnim razem jak byłem w Tajlandii, kupiłem 13 kg rzeczy (uwierzcie nie będę potrzebował przez najbliższe dwa lata żadnego t-shirta ).

Chodząc po wąskich uliczkach marketu można dostać oczopląsu i szybko się zmęczyć, dlatego co jakiś czas rozstawione są straganiki ze świeżymi sokami, które podładują nasze baterie na dalszy szoping.

Wchłaniamy Bangkok
Niestety to nie Chatuchak Market tylko Patpong Night Market.

Atmosfera na Weekendowym Markecie jest inna niż na „Patpong Night Market”-rzadko kto wyskoczył ze straganiku i próbował mi coś wcisnąć. Sprzedawcy siedzieli lub coś oglądali, nie było żadnego ciągnięcia za rękaw albo natarczywego „hello”.  Dla przykładu, podobały mi się koszulki, sprzedawca siedział cicho, dał mi czas w spokoju oglądnąć wzory, dotknąć materiału, nie tak jak na China Town. W wyjątkowych przypadkach są kartki „nie dotykaj, nie zakładaj, najlepiej kupuj i spierdalaj”. Zdecydowałem się na zakup 7 sztuk koszulek, przyszedł czas na negocjacje. Na Khao San Road pewnie gościu by krzyczał 200 BHT za sztukę, ten sprzedawca pokazał mi z uśmiechem cenę – jedna kosztuje 180 BHT ale jak kupię 5 sztuk to da rabat 30 BHT na każdej, więc za całość zapłaciłem 750 BHT. Przekalkulujcie ile płacimy u nas w Europie za jedną sztukę dobrej jakości bawełnianej koszulki.

Na koniec napiszę, że nie udało mi się przejeść wzdłuż i wszerz całego Chatuchak Market lecz zaobserwowałem jeszcze jedną ciekawostką rzecz – na niektórych marketach są rzeczy, które nie będą dostępne na innych np. koszulki, wazony z drewna mango lub rękodzieła lokalne – jeśli wypatrzycie coś na innym markecie i poczujecie potrzebę zakupu to zróbcie to, bo być może już tego nie zobaczycie nawet na weekendowym targu.
Chatuchak Market polecam każdemu i rekomenduje udać się tam w ostatni dzień pobytu w Bkk przed wylotem do domu (no chyba, że uderzacie dalej w świat)

11. Khao San Road

Ulica baza albo matka wszystkich przybywających do Azji . Khao San Road, jest jak Bangkok – albo nienawidzisz albo kochasz. Pamiętam swój pierwszy raz, jak wylądowałem w Tajlandii i czytałem opis tej ulicy na różnych forach. Miało być tłoczno, głośno, kolorowo i mnóstwo hosteli. Tak też było i jest. Dlatego jak ludzie pytają czy rezerwuję pokój odpowiadam, że nie muszę. Nawet początkujący podróżnik znajdzie tu pokój dla siebie w przeciągu 30 minut (godzinę jeśli macie wysokie standardy). Wchłaniamy Bangkok w postaci ulicy Khao San Road, na której można znaleźć wszystko.

Witam na Khao San Road.
Witam na Khao San Road.

Idąc Khao San Road czuję się jak kapitan Vimes ze Świata Dysku, wiem co gdzie jest i po ile są te okulary przeciwsłoneczne i nawet jeśli sprzedawca sobie przy tym gardło podrzyna * (dla tych, którzy  nie czytają Terrego Prachetta zapraszam do zapoznania się ze Światem Dysku albo postacią Dibblera).

Wchłaniamy Bangkok
Wchłaniamy Bangkok w postaci Pad Thai

Na Khao San Road możemy załatwić wszystko – transport do dowolnego miejsca w Tajlandii i nie tylko, fałszywe legitymacje, zjeść smaczny Pad Thai, kupić używane przewodniki z Lonly planet, spotkać się ze znajomi, z którymi się podróżowało (Ok, to za 2 tygodnie na Khao San Road przy piwku), kupić pamiątki, koszulki, czuarsy lub ośmiornicę na patyku (w tym roku nowość – sprzedają kebaby).

Jest to ulica służąca za główny kanał przerzutowy w dalsze miejsca i świetnie się sprawdza w udzielaniu wszelkich informacji. Duża część osób jej nienawidzi ze względu na hałas i nietrzeźwych ludzi. Tak, to prawda – syf tam też jest, jak w każdym miejscu, ale stały rezydent Khao San Road wie, że ona w jednym miejscu się nie kończy. Jeśli pójdziemy dalej to zobaczymy, że ma mnóstwo bocznych uliczek, które są ciche i kameralne, gdzie człowiek może sobie usiąść spokojnie przy piwku, w tle będzie leciała chillaoutowa muzyka, a jedyną osobą, jaka będzie nas zaczepiać to barman, który będzie się pytał czy chcemy drugie piwo. Wszystko zależy od tego jakim typem osoby jest dany podróżnik.

Co do ulicy, bardzo cenię ją za kreatywność nagabujących mnie ludzi – za dnia próbują mi wcisnąć garnitur, a wieczorem żabę… której rechot popołudniem na Khao San Road oznacza dla niektórych początek imprezy do białego rana.

Wchłaniamy Bangkok
Okolice niedaleko centrum.

 

12. Chitralada Palace

Rezydencja Króla Tajlandii  – oaza spokoju w środku miasta, granicząca z Duist Zoo ale nie dla turystów, tylko dla króla i jego królewskiej rodziny. Niestety do środka nie da się wejść, pewnie po tych wszystkich watach, świątyniach i pałacach i tak mielibyście dość.

To dlaczego wciągnąłem to miejsce na swoją listę? Ponieważ zaciekawiła mnie poboczna flora i fauna  pływająco-chodząca pod płotem rezydencji – wielkie żółwie nurkujące w wodnym kanale oddzielającym główną ulicę od pałacu, a szczególne wrażenie zrobiły na mnie poruszające się leniwie legwany.

Okolica próbuje cię zjeść :)
Okolica próbuje cię zjeść 🙂

Co jakiś czas po stronie rezydencji mamy rozstawione budki wartownicze, w których stacjonują żołnierze. Dla mnie główną atrakcją było czekanie na dotarcie wielkiego legwana do najbliższego żołnierza i podpatrzenie jak rozwinie się sytuacja. Niestety, legwan po drodze zasnął, a mnie sparzyło słońce. Nie namawiam do odwiedzenia ale polecam jako ciekawostkę. Są znacznie lepsze miejsca do zwiedzenia w Bangkoku.  W okresie grudniowym okolice pałacu czyli wszystkie drzewa i płoty są przyozdobione lampkami choinkowymi, co dla daje przepiękny widok, szczególnie w nocy.

Coś takiego łazi kanałami Bangkoku zaraz przy głównej ulicy.
Coś takiego łazi kanałami Bangkoku zaraz przy głównej ulicy.
wchłaniamy Bangkok
Są też żółwie, ryby i ptaki tylko nie znam kolejności zjadania siebie nawzajem.

 

I tak oto kończy się lista miejsc, które mogę Wam polecić w Bangkoku, sam mam jeszcze do odwiedzenia następujące atrakcje, lecz je może zrobimy innym razem podczas kolejnej część poradnika „Wchłaniamy Bangkok”
– Lumphini Park

-Wat Saket (Złotą Górę)

-Kurs kanałami Bangkoku

-Stadion Narodowy

-Walka tajskiego Boksu na stadionie Ratchadamnoen

-Pływający Targ

Część pierwszą Wchłaniamy Bangkok znajdziesz TUTAJ 

Więcej życzeń nie mam, chyba, że Ty, drogi czytelniku, coś mi polecisz.

Wchłaniamy Bangkok part.2
Subscribe
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

6 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Marcinn
Marcinn
9 lat temu

Wat Arun to moja ulubiona atrakcja Bangkoku, do tego dodałbym jeszcze Golden Mountain, która znajduje się 10 min drogi pieszo od Khao San. Lumphini Park też jest świetny, można odpocząć od wielkomiejskiego zgiełku i obserwować warany, wielkie i czasem agresywne, wychodzące z wody albo wygrzewające się na trawie:)

Ollie
9 lat temu

Wat Arun – baaardzo mi się podobała. Chatuchak położył na łopatki 😉 Dobrze sobie powspominać. Muszę ponownie odwiedzić Bangkok…

Bogdan Kwidziński
9 lat temu

dzieki za te artykuly super sie czyta, daja inny poglad niz suche wzmianki na tripadvisorze o miejscach i lokalach. cenie sobie Twoj wysilek w ich pisaniu pozdrawiam

Iwona
Iwona
6 lat temu

Witam, na Twój blog trafiłam przypadkiem. Ja i mój narzeczony planujemy w grudniu wyjazd do Tajlandi i szukam różnych informacji na necie na ten temat co zwiedzić itp. I muszę przyznać!!! Podkreślam muszę pogratulować Ci formy pisania bloga!!! Rewelacja!!! Uwierz mi czytałam różne ( zawsze gdy gdzieś wyjeżdzamy staram się jak najwięcej dowiedzieć o danym kraju) zazwyczaj są to opisy monotonne, czasem wręcz nudne i przerywam czytanie bo się nie da…masakra a tu nagle ..nigdy w życiu tyle się nie uśmialiśmy ale i chłoneliśmy każde zdanie..dowiadując się wiele ciekawostek. I tak przeczytaliśmy wszystkie Twoje opisy wojarzy dzisiejszego wieczoru, ubaw lepszy… Czytaj więcej »

Przewiń do góry